:: Aktualności  ::   Ogłoszenia Parafialne  ::   Msze Pogrzebowe  ::   Kontakt  ::   Galeria ::
      Historia

      Kult Matki Bożej

      Sławne Osoby

      Porządek        Nabożeństw

      Kancelaria          Parafialna

      Grupy Parafialne

      Kapłani

      Siostry Zakonne
      Błogosławieni

BŁ. KSIĄDZ PIOTR DAŃKOWSKI

Urodził się w Jordanowie 21 czerwca 1908 roku jako syn Jana i Anny z Fulińskich. Rodzina żyła z niewielkiego gospodarstwa i pracy szewskiej ojca. Starszy brat Piotra, Kazimierz, przejął rolę, młodszy - Stanisław, został nauczycielem w Zakopanem. Ukończywszy Gimnazjum w Nowym Targu, Piotr wstąpił w 1926 r. do seminarium krakowskiego i odbył studia na Wydziale Teologicznym. Święcenia kapłańskie przyjął 1 lutego 1931 r. z rąk arcybiskupa Adama Sapiehy. Myśląc o swoim miejscu w życiu, pisał w swoim duchowym dzienniku: Wszystko w rękach Bożej Opatrzności, w każdym razie dużo od nas zależy, od duchowieństwa - tego pokolenia, które teraz wyjdzie. A nie chciałbym i ja być najgorszym. Owszem, staram się i będę się coraz więcej starał być kapłanem według Serca Jezusowego.
Czynił to będąc wikariuszem w Pobiedrze (dziś Paszkówka, 1931-32), Suchej Beskidzkiej (1932-35), potem w Zakopanem. Był tam gorliwym katechetą w gimnazjum i spowiednikiem albertynek. Przyszła wojna i okupacja. Ks. Dańkowski włączywszy się do ruchu oporu, prowadził wraz ze swoim bratem Stanisławem nasłuch radiowy i redagował komunikaty. Mimo ostrzeżenia nie opuścił miasta, by się ukryć. Aresztowany l 0 maja 1941 r., po przesłuchaniu na Gestapo w "Palace" (katownia Podhala), został przewieziony do więzienia w Tarnowie, a stamtąd końcem grudnia tego roku do Auschwitz. Otrzymawszy numer obozowy 24529 pracował w komandzie "Bunawerke".
Mały wzrostem, wielki duchem, podtrzymywał innych. Jego krzyżowa droga dopełniła się w Wielkim Tygodniu. Pobity i skopany przez kapo leżał w błocie wijąc się od bólu jak robak deptany na drodze; a to dlatego, że był kapłanem. Świadek przeżył, aby opowiedzieć. Był nim współwięzień, ks. Władysław Puczka, proboszcz Białego Dunajca. Z jego rąk umierający ks. Piotr przyjął rozgrzeszenie i Komunię św. Pożegnał się mówiąc: do zobaczenia w niebie. Tak dopełniło się najofiarniej, tamto postanowienie bycia kapłanem według Jezusowego Serca. Ks. Piotr Dańkowski zmarł z belką krzyża na ramionach w Wielki Piątek, 3 kwietnia 1942 roku.



BŁ. KSIĄDZ STANISŁAW PYRTEK

Urodził się 21 marca 1913 roku. Był synem Józefa i Ludwiki z Cholewów. Pochodził z Bystrej Podhalańskiej, należącej do parafii w Jordanowie. Tam też został ochrzczony. Po maturze wstąpił w 1934 r. do seminarium duchownego w Wilnie. Spośród kleryków z południowej Polski tylko on jeden, narażając życie, przedostał się po wybuchu wojny do seminarium po wakacyjnym pobycie w domu. Pomimo zamkniętego Uniwersytetu alumni kontynuowali potajemne studia. Stanisław uzyskał magisterium, a 16 czerwca 1940 r. został wyświęcony na kapłana. Granica niemiecko - radziecka zamknęła mu powrót w rodzinne strony. Prymicji w Jordanowie nie było, a rodzina nigdy nie zobaczyła Stanisława jako księdza.
Pracował najpierw jako wikariusz w podwileńskich Duksztach Pijarskich, a od września 1941 r. w parafii Ikaźń, koło Brasławia. W grudniu został aresztowany wraz ze swoim proboszczem pod zarzutem wrogiej postawy wobec władz niemieckich i za tajne katechizowanie. W więziennym szpitalu lekarz proponował im ucieczkę. Odmówili, nie chcąc narażać doktora i jego rodziny. Parafianie próbowali uzyskać uwolnienie swoich kapłanów. Bezskutecznie. 4 marca 1942 r. księża zostali o świcie wywiezieni do lasu w okolicach Berezwecza (teren dzisiejszej Białorusi) i rozstrzelani. W ostatnią noc przed męczeństwem odprawili Mszę świętą. Tuż przed śmiercią pisał do najbliższych: Te kilka godzin dzieli mnie od śmierci niczem nie zasłużonej. Obowiązkiem kapłana jest złożyć i tę ofiarę za Chrystusa. Ginę za nauczanie religii. Nie płaczcie, ani nie smućcie się po mnie; idę do Mamusi i tam wszyscy się spotkamy... .Jestem spokojny i całkiem świadom. Tylko nie płakać po mnie, bo jestem spokojny i żal tylko tego, że Tej, co prędko zmartwychwstanie, już na ziemi nie zobaczę... Ślę wam kapłańskie błogosławieństwo. Po trzech miesiącach więzienia cieszę się, że godny jestem cierpieć i umierać.
Tekst: Za: Ks. D. Głuszko, Matko, do Jezusa prowadź nas, Kraków 2006.

Copyright © 2010 Grzegorz Kokoszka